Maciej Biskup OP
Wykład III i IV
Ikona to bardzo szeroki temat i możemy bardzo długo mówić. Boję się, że w tych 45 minutach dotkniemy tylko bardzo ogólnie tego tematu i prześlizgniemy się po powierzchni, ale zawsze to będzie jakaś zachęta, żeby samemu gdzieś tam szukać, żeby samemu poznać dziedzictwo całego Kościoła.
Przejdę do najbardziej podstawowych rzeczy. To tak jak wczoraj obiecałem pewien pomost pomiędzy wczorajszym dniem a dzisiejszym, to ikona Trójcy Świętej Rublowa. Tutaj mamy reprodukcję tejże ikony. Dopiero potem będę wyjaśniał, jaka jest geneza ikony, jaka jest teologia, jaki jest cel ikony. Natomiast, żeby jakoś to połączyć z wczorajszym dniem, wejdziemy od razu na głęboką wodę i zaczniemy praktycznie od najtrudniejszej ikony, od ikony Trójcy Świętej, to znaczy, która jakoś symbolizuje Trójcę Świętą, bo wiemy, że w tradycji wschodniej nie można ukazać Boga w Trójcy Jedynego. Z resztą w ogóle trudno jest dotknąć tajemnicy Trójcy Świętej. Dotykamy jej, idziemy do spotkania z Trójcą po omacku. Można powiedzieć, że wszystko, co wiemy o Trójcy Świętej, to trochę jest taki bełkot, to znaczy są to takie niepozorne słowa małego dziecka, w których próbuje mówić o rzeczywistości. Tradycja wschodnia zakazuje ukazywania w sposób dosłowny Trójcy Świętej. Można ukazywać tylko Syna Bożego, ale do tego jeszcze przejdziemy. W tradycji zachodniej mamy przedstawienia Trójcy Świętej, ale w tradycji wschodniej jest to zakazane, chociaż też pod wpływem zachodu, gdzieś od XVI-XVII wieku, zaczęły także się pojawiać przedstawienia Trójcy Świętej. Taki najbardziej klasyczny przykład to jest na tronie siedzący starszy mężczyzna, na kolanach ma dziecko, Syna Bożego, i gdzieś w tle gołębica, symbol Ducha Świętego. Ale tradycja wschodnia, różnego rodzaju synody, zwłaszcza moskiewski, chyba z 1551 roku, zakazał przedstawiania Trójcy Świętej, bo jest to tajemnica dla nas nie do przeniknięcia. Ojca nie można zobaczyć. Ojciec jest niewidzialny. I dlatego, jeżeli już dopuszczano w tradycji wschodniej, ale nie tylko wschodniej, bo pierwsze przedstawienia takiego rodzaju, podobne do nich, pojawiają się na zachodzie. Najstarsze jest w katakumbach chyba z II wieku. To jest przedstawienie trzech aniołów. To są trzej aniołowie, którzy pojawili się u Abrahama. A więc Trójcę Świętą symbolizuje trzech aniołów z Księgi Rodzaju, którzy pojawili się na uczcie u Abrahama, którzy zostali przyjęci przez Abrahama. I pierwsze takie przedstawienie pochodzi z II wieku w katakumbach, kolejne jest w bazylice Santa Maria Magiore na mozaikach oraz w Rawennie na mozaikach z VI wieku. Więc na zachodzie się to pojawiło, dopiero potem na wschodzie pojawiła się ikona, tak zwana Trójca Starotestamentalna, trzech aniołów, którzy symbolizują Boga Trójjedynego. Najdoskonalszym przedstawieniem Trójcy za pomocą trzech aniołów jest ikona św. Andrzeja Rublowa. Świętym został ogłoszony przez Kościół wschodni w osiemdziesiątym którymś roku - już nie pamiętam dokładnie daty. Przedstawienie to jest wzorcowe dla wszelkich przedstawień trzech aniołów, Trójcy Starotestamentalnej czy też Nowotestamentalnej potem. O ikonie Rublowa mówi się: ikona Trójcy Nowotestamentalnej. Ale ciągle jest to pewien symbol, to znaczy, że Trójcy Świętej nie możemy zobaczyć. Dlatego Tradycja Kościoła uznała, że najlepszym tematem przybliżającym jest właśnie trzech aniołów z Księgi Rodzaju.
Już o samej ikonie. Jest kilka sposobów wytłumaczenia tego, co dzieje się na tej ikonie. Słowo "dzieje się" jest tu bardzo ważne. Ta ikona wydaje się statyczna, jak każda ikona, ale to, co w niej najgłębsze, jest bardzo dynamiczne. A co jest w niej najbardziej dynamiczne? Miłość. Można powiedzieć, że ta ikona jest ikoną miłości w Trójcy Świętej. Miłość to jest coś, co się nieustannie wydarza. I to jest - można powiedzieć - ikona miłości, która nieustannie się wydarza, która się dokonuje. Tu nie ma nic statycznego. Jest więc kilka sposobów interpretacji tejże ikony. Ja podam tę najbardziej klasyczną. Trzech aniołów: po środku anioł, który symbolizuje Chrystusa, drugą Osobę Trójcy Świętej, Syna Bożego. Co za tym przemawia? Szaty tego anioła. W stroju wszystkich trzech aniołów obecny jest kolor niebieski, który symbolizuje naturę boską. Kolor niebieski na ikonach symbolizuje boskość i dlatego każdy z tych aniołów, każda z tych Osób, ma w swoim stroju kolor niebieski. Także anioł przedstawiający Syna Bożego jest odziany w niebieską szatę boskiej natury, ale pod spodem jest czerwień, brąz, purpura, trudno jednoznacznie określić ten kolor. I on przedstawia naturę ludzką. Chrystus ,.. czyli druga Osoba, Słowo, które stało się ciałem, Słowo odwieczne, które przyjęło ludzkie ciało, ludzką naturę. I dlatego właśnie takie a nie inne barwy stroju Chrystusa - natura boska i natura ludzka. Druga rzecz, która przemawia za tym, że jest to anioł przedstawiający Syna Bożego, to jest drzewo, które jest za postacią anioła. Symbolizuje ono drzewo życia. Wiemy, że Chrystus jest nowym Adamem. Tak jak Adam w raju zgrzeszył, kosztując owocu z drzewa zakazanego, tak Chrystus jest nowym Adamem, który przynosi owoc dający prawdziwe życie, drzewo krzyża, które jest źródłem wszelkiego życia. Chrystus jest więc nowym życiem, nowym drzewem, z którego pochodzą owoce, dające nam życie. Kolejny element przemawiający za tym, że jest to druga Osoba Trójcy Świętej, to ułożenie palców prawej ręki w geście błogosławieństwa: dwa palce złożone obok siebie, wyciągnięte ... błogosławieństwo. Ten gest w Kościele wschodnim jest gestem błogosławieństwa, ale także w Kościele zachodnim. Jeszcze papież Innocenty III stwierdził, że każdy kapłan powinien w ten sposób błogosławić. Dwa palce, które oznaczają dwie natury w Chrystusie - naturę boską i ludzką - i trzy palce złączone oznaczają jedność Trójcy Świętej. Chrystus właśnie w taki sposób ma ułożone palce. Błogosławi kielich na ołtarzu, o którym jeszcze powiemy. Chrystus, który jest kapłanem, a zarazem jest Barankiem i ołtarzem. Chrystus błogosławi kielich... Tutaj nie widać na tej reprodukcji, chyba widać tylko na oryginalnej ikonie Rublowa, która jest dosyć dużych rozmiarów. Tam można rzeczywiście zauważyć Baranka paschalnego, że w tym kielichu jest Baranek paschalny. Chrystus błogosławi Baranka.
Druga osoba z tejże ikony, osoba, która symbolizuje Ojca, jest przedstawiona... Oczywiście musimy mieć świadomość, że kolory na tej reprodukcji, jak i na ikonie, która w tej chwili jest w muzeum trietiakowskim w Moskwie, jest wyblakła, podniszczona, więc kolory nie są tak żywe, nie zachowały swojej oryginalnej barwy. Ale ta szata, którą ma na sobie osoba symbolizująca Ojca, ma jakby taki nieokreślony kolor, ale pełen światła. To jest kolor pełen światła, który symbolizuje, że Ojciec jest światłością, z której wszystko wychodzi. Chrystus jest światłością ze światłości, ze światłości Ojca. Ojciec jest światłością, światłością, której nie możemy oglądać. To taka światłość, która powoduje, że nasze ludzkie oczy nie są w stanie jej dostrzec. Niepoznawalność Ojca. Boga nikt nigdy nie widział. Niewidzialność Boga. Kolejny element przemawiający za tym, że jest to Osoba Ojca: powyżej - jest jakiś budynek, pałac, który symbolizuje dom, dom, do którego wracamy. Jezus jest drogą prowadzącą do Ojca, do domu Ojca, gdzie każdy w końcu poczuje, że jest u siebie. Dom Ojca, czyli nasz dom, miejsce, gdzie mam poczucie, że jestem ze sobą, u siebie, że jestem w końcu w całej pełni, spotykam się z sobą samym. Dom to jest takie miejsce poczucia bezpieczeństwa, że jestem w końcu u siebie. To jest właśnie ten pałac, który symbolizuje dom Ojca.
Kolejna osoba, kolejny anioł przedstawiający Ducha Świętego. Przemawia za nim kolor zielony szaty, kolor nadziei, Zielone Świątki, symbol nadziei, symbol życia, nowego życia, które przynosi Duch Święty. Tam, gdzie jest Duch Święty, tam jest życie Kościoła, tam jest życie wierzących. Duch Święty, który jest Ożywicielem, Pan i Ożywiciel. Wyznajemy w Credo, że On jest Ożywicielem, że przynosi życie. Duch Święty przywraca życie. Nad osobą przedstawiającą Ducha Świętego mamy skały, a skała w tradycji chrześcijańskiej jest symbolem życia duchowego. Na skałę, w góry szli mnisi, pustelnicy, żeby tam spotkać Pana Boga. Skała jest symbolem życia duchowego. Skała, góra - tam się dokonuje życie duchowe: Góra Przemienienia, Góra Kalwarii. Na górze człowiek jest bliżej Pana Boga. Duch Święty jest ojcem wszelkiego życia duchowego, czyli życia chrześcijańskiego, życia modlitwy. Bez Ducha Świętego nikt nie jest w stanie wyznać, że Jezus jest Panem. To jest centrum życia duchowego: wyznanie, że Jezus jest Panem, to właśnie za sprawą Ducha Świętego. Dlatego skała symbolizuje życie duchowe.
Zobaczmy, że te trzy osoby są bardzo podobne do siebie. Ich twarze trudno jest rozróżnić. Symbolizuje to jedność Trójcy Świętej: trzy różne Osoby, ale ta sama natura boska. Także krąg: gdyby zarysować tę ikonę w krąg, to te trzy Osoby dokładnie są tak wypisane na tej ikonie, że mieszczą się w takim doskonałym okręgu. To też symbolizuje jedność, pełną jedność między Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Pełna jedność, ta jedność, za którą każdy z nas tęskni. Tęsknimy za jednością ze sobą samym, z drugim człowiekiem, ze światem. Ta jedność, która jest w Bogu. A zarazem każda z tych osób jest inna: różnica w szatach, także trochę w ustawieniu symbolizuje, że jedność dokonuje się także w różnorodności, że Bóg jest jeden, a zarazem w Nim jest taka pełna różnorodność. Współczesny, już nie żyjący, XX-wieczny teolog - Hans Urs von Balthasar - mówił, że Bóg jest symfonią, Bóg jest prawdą, która jest symfonią, a symfonia składa się właśnie z wielu dźwięków, a zarazem jest to jedna, ta sama muzyka. W Bogu jest ta jedność, która nie jest jakimś ujednoliceniem, że wszyscy, którzy idą do Pana Boga, muszą być tacy sami. Formacja, która powoduje, że jest likwidowana ludzka różnorodność, jest fałszywą formacją chrześcijańską. Nie może dokonywać się jakieś ujednolicenie. Każdego z nas Pan Bóg stworzył trochę innego. Każdy zachowuje swoje piękno, swoją tożsamość, swoją własną wrażliwość, swoją własną historię. Pan Bóg nie niweluje tej różnicy. My często próbujemy budować jedność na zasadzie wyeliminowania różnic. Chcemy, żeby ten drugi tak samo czuł jak my, żeby tak samo myślał, tak samo przeżywał, żeby wszystko było wspólne na zasadzie - takie samo. Ale właśnie pełna jedność dokonuje się w różnorodności, że ja umiem przyjąć to bogactwo, które ktoś przynosi, bogactwo trochę inne niż moje. W samej Trójcy Świętej mamy jedność w różnorodności.
Bardzo dużo można by jeszcze mówić o tej ikonie. Powiedzmy na koniec, że jest to także ikona Eucharystii. Trójca Święta rozmawia ze sobą na temat zbawienia człowieka. I zobaczmy, że przy tym stole, który symbolizuje ołtarz, tak jak to było w przypadku Abrahama, który zaprosił do swojego domu trzech aniołów na posiłek, tu jakby odwracają się role: to Trójca Święta zaprasza nas na swoją ucztę, na ucztę, która zaczyna się na Eucharystii. Na Eucharystii dokładnie jesteśmy zaproszeni do tajemnicy Trójcy Świętej. Bóg nie ma nic do ukrycia. Nie ma czegoś takiego w Bogu, co miałoby być zamknięte dla człowieka. Całe zbawienie polega na tym, że Bóg po kolei odsłania nam tajemnice swojej miłości, że po mału nas wprowadza do siebie, do swojego domu. Bóg nie ma nic do ukrycia przed nami. Nie ma takiej rzeczywistości, która miałaby być zakryta dla człowieka. To, co zakrywa Boga, to jest to, że jeszcze nie jesteśmy podobni do Pana Boga, czyli że za mało kochamy. To powoduje, że nie widzimy Boga w pełni, że jeszcze nie kochamy tak, jak Bóg. I Pan Bóg po mału nas przemienia do tego, żebyśmy byli miłością tak jak On, a wtedy zobaczymy wszystko w Nim. Jest to ikona Eucharystii. Bóg zaprasza nas. Zobaczmy, że przed tym ołtarzem jest miejsce dla każdego z nas. Do tej doskonałej jedności jesteśmy zaproszeni my, którzy jesteśmy tak bardzo różni od Pana Boga. Bóg po trzykroć święty zaprasza nas grzesznych, słabych, zaprasza nas do swojego stołu. Każdy może przyjść się posilić i być napełniony. Każdy jest zaproszony. Największy grzesznik może przyjść do tego ołtarza, jest zaproszony. Przy tym ołtarzu jest miejsce dla każdego z nas. W Trójcy Świętej jest miejsce dla każdego z nas. I warto sobie uświadomić, że w czasie każdej Eucharystii, kiedy przyjmujemy Komunię, to przyjmujemy całą Trójcę Świętą. Kiedy przyjmujemy Ciało Chrystusa, to nie tylko Ciało Chrystusa przyjmujemy, ale dokładnie w tym momencie także przyjmujemy Ducha Świętego i Ojca i cała Trójca w nas zamieszkuje, tak że kiedy przyjmujemy Komunię, to ta Komunia jest tylko drogą do Trójcy Świętej, całą Trójcę przyjmujemy i Trójca w nas zamieszkuje. I ta uczta w nas się dokonuje. Bóg zasiada w naszym własnym sercu, zasiada z tym wszystkim, co dla nas jest ważne, piękne, czym żyjemy. Już wczoraj o tym mówiłem, że na tę ucztę z Bogiem możemy przynieść wszystko i Bóg to wszystko przygarnie, przyjmie jako swoje.
Teraz przejdę do samej genezy i teologii ikony. Geneza, mówiąc krótko, to jest Chrystus - Bóg, który stał się człowiekiem, tajemnica wcielenia. Ikona jest materialna: farba, klej, kreda, deska, złoto. Jest materialna. A wiemy, że Bóg, stając się człowiekiem, przyjął to, co materialne, przyjął naturę ludzką, wszedł w materię. Bóg nie gardzi swoim stworzeniem, ale je przyjmuje. Tajemnica wcielenia, że Bóg stał się człowiekiem. I Chrystus jest ikoną. Pierwszą ikoną jest sam Chrystus, dlatego że Boga nikt nigdy nie widział. W Chrystusie możemy zobaczyć Boga: "Kto Mnie widzi, widzi Ojca. Filipie, tak długo jesteś ze Mną, a jeszcze nie poznałeś Ojca? Kto Mnie widzi, widzi Ojca". Chrystus jest najpiękniejszą, najdoskonalszą ikoną. Kto patrzy na Chrystusa, widzi Ojca. I kiedy my wpatrujemy się w Chrystusa przez sakramenty, przez modlitwę, przez czytanie Pisma Świętego, przez miłość, możemy zobaczyć Ojca. Bo zobaczyć Ojca, to zobaczyć miłość, która nic nie zatrzymuje dla siebie. Tajemnica wcielenia jest początkiem dla całej teologii ikon, dla całej historii związanej z ikoną. Są dwa teksty, które teolodzy ikony próbują wykorzystać. Pierwszy to fragment Ewangelii św. Marka 14,58: "Ja zburzę ten przybytek uczyniony ręką ludzką i w ciągu trzech dni zbuduję inny, nie ręką ludzką uczyniony". To jest pierwszy tekst, który służy całej teologii ikony, to znaczy, że Chrystus jest świątynią nie ręką ludzką uczynioną. Chrystus jest pierwszą ikoną. To Bóg ją napisał. To Bóg ją stworzył, Bóg Ojciec. Ikona Chrystusa - ona nie jest stworzona przez człowieka, ale przez samego Boga. Dlatego cała historia związana z pisaniem ikon ma swój początek w Chrystusie. Bóg, który przyjął ludzkie rysy. I zobaczmy, że w Chrystusie my jako ludzie, ci, którzy żyli z Jezusem, widzą tylko to, co ludzkie: widzą ciało, słyszą głos, dotykają ciała, ale zarazem dotykają Boga, widzą Boga, słyszą Boga. Zobaczmy, że Chrystus nosi w sobie dwie natury, ale my postrzegamy tylko tę naturę ludzką. Samego Boga nie można pokazać na ikonie. On ma tylko naturę boską, która jest nieuchwytna dla nas. Ale możemy zobaczyć naturę ludzką i ikona przedstawia naturę ludzką. Gdy patrzymy na Chrystusa - mamy tu kilka przedstawień Chrystusa - widzimy Go jako człowieka, ale pod tym człowieczeństwem kryje się także boskość. Boskości nie można dotknąć, nie można zobaczyć, ale wiemy, że w Chrystusie te dwie natury łączą się ze sobą. Kiedy mówimy o naturze ludzkiej Chrystusa, to także mówimy o Jego naturze boskiej. Kiedy mówimy o Jego naturze boskiej, mówimy także o naturze ludzkiej. Te dwie natury w Chrystusie są nierozdzielne, bo inaczej w Chrystusie byłaby pewnego rodzaju schizofreia, dwie osoby. Jest jedna osoba. Te dwie natury łączą się w jednej osobie i tę jedną osobę spotykamy. Możemy na nią patrzeć w ikonie, dlatego że stała się człowiekiem, że przyjęła ludzką naturę, rysy ludzkiej natury, przyjęła materię i w tę materię możemy się wpatrywać. Ale zarazem pod tą ludzką naturą, pod tą materią, kryje się także boskość Jezusa. Nie widzimy tylko człowieka, ale człowieka i Boga. Gdy patrzymy na świętych na ikonie, to widzimy człowieka, ale człowieka przebóstwionego, człowieka, który jest dotknięty przez świętość Pana Boga. Jeden z głównych teologów współczesnych ikony, Leon ?Uspienski, komentując ten tekst, dostrzega w nim wygaśnięcie starotestamentalnego zakazu sporządzania wizerunków, wyobrażeń. Wypowiedź Jezusa rozpoczyna jakby nowy okres, kiedy - jak to pisze ?Uspienski - staje się to możliwe tylko dzięki temu cudownemu zetknięciu się ludzi z autentycznym obliczem Chrystusa, który przyjął naszą ludzką naturę.
Drugi tekst pochodzi z Ewangelii św. Łukasza 10,23-24: "Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. ?Bo powiadam: wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli". Szczęśliwe oczy to są nasze oczy, które mogą zobaczyć wizerunek niewidzialnego Boga, który kryje się pod widzialną postacią człowieka, ludzkiej natury Chrystusa. Geneza ikony tkwi więc w tajemnicy wcielenia. Bóg stał się człowiekiem. Jeśli człowieka można przedstawić za pomocą wyobrażenia, to także można przedstawić Chrystusa, bo Chrystus naprawdę stał się w pełni człowiekiem. Św. Paweł mówi: "Chrystus jest obrazem Boga niewidzialnego".
I druga rzecz to piękno, piękno Pana Boga. Św. Augustyn, kiedy się nawrócił, to w swoich "Wyznaniach" pisał: "Późno Cię ukochałem, piękności tak dawną, a tak nową". Kiedy mówi o Bogu, mówi o pięknie. Bóg nie tylko jest prawdziwy, nie tylko jest dobry, nie tylko sprawiedliwy i miłosierny. Bóg jest piękny. Ikona także ma oddać jakby piękno Pana Boga, że Bóg jest piękny. Dlatego dzisiaj wielu znawców sztuki chrześcijańskiej, jeśli mówi, że jest jakiś kryzys sztuki zwłaszcza na zachodzie, to nie jest kryzys estetyczny, ale jest to kryzys duchowy. Jeśli brakuje dzisiaj pięknej sztuki - często w chrześcijaństwie - to jest to kryzys duchowy, bo Bóg jest piękny.
Chrystus jest ikoną Ojca, a to wiąże się także z tym, że człowiek staje się ikoną Boga. I tu drugi temat, który pojawia się w związku z ikoną. Ja te wszystkie tematy niestety tylko powierzchownie sygnalizuję, bo nie starczyłoby nam czasu. Każdy z nas przez Chrystusa ma stać się ikoną, ma stać się ikoną Ojca. Mamy odbijać w sobie oblicze Ojca. Św. Ireneusz - II wiek: "Bóg stał się człowiekiem, żeby człowiek stał się Bogiem". Mikołaj ?Biediajew, rosyjski myśliciel religijny, pisał, że w Chrystusie Bóg otrzymał twarz po to, żebym w tej twarzy odnalazł swoją własną twarz. A Ody Salomona, poezja syryjska z II wieku: "Spójrzcie! Pan jest zwierciadłem naszym. Otwórzcie oczy, wpatrzcie się weń, dowiedzcie się, jak wyglądają wasze twarze". W twarzy Chrystusa ja mogę dostrzec swoją własną twarz. Kiedy otwieram się na tajemnicę Chrystusa, który jest obrazem, ikoną Ojca, sam wchodzę w tę przestrzeń, ja sam mam się stać ikoną Ojca. stać się Jego obliczem. Mam odkryć swoją prawdziwą twarz, swoje prawdziwe oblicze, nie to fizyczne, ale to duchowe, swoje duchowe oblicze, czyli prawdziwe swoje piękno. Może jeszcze kilka cytatów z Ojców Kościoła, którzy nazywają życie duchowe życiem ku obrazowi. Św. Grzegorz z Nysy mówi, że życie duchowe to jest naśladowanie natury boskiej, czyli my, wpatrując się w Chrystusa, mamy się do Niego w pełni upodobnić. Drugi List do Koryntian 4,6: "Albowiem Bóg, Ten, który rozkazał ciemnościom, by zajaśniały światłem, zabłysnął w naszych sercach, by olśnić nas jasnością poznania chwały Bożej na obliczu Chrystusa". A trochę wcześniej: "My wszyscy, z odsłoniętą twarzą, wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle, za sprawą Ducha Pańskiego coraz bardziej upodabniamy się do Jego obrazu". Komentując to, św. Grzegorz z Nysy, który jest głównym teologiem człowieka jako obrazu Boga: "Podobnie jak ci, którzy oglądają słońce w zwierciadle, chociaż nie patrzą w niebo, to jednak w blasku zwierciadła widzą nie gorzej od tych, co patrzą bezpośrednio w słońce, tak też i wy - powiada Zbawiciel - chociaż brak wam sił, aby zobaczyć i oglądać światło niedostępne, jeśli zwrócicie się ku pięknu i wdziękowi odbicia umieszczonego w was od początku, w sobie samych znajdziecie to, czego szukacie". Każdy przez chrzest nosi w sobie obraz Boga. I on jest niezniszczalny, niezmazywalny. Największy grzesznik nosi w sobie ten obraz. I dlatego na Liturgii kapłan, diakon czy ministrant - jeżeli jest uroczysta Liturgia - okadza także ludzi, okadza kapłana, ale także każdego z nas. To dokładnie okadza obraz Boży, który nosimy w sobie. Okadza obraz Boży, czyli dostojeństwo, które w sobie nosimy, samego Boga, którego w sobie nosimy. Kadzić można było tylko w świątyni. W Starym Testamencie tylko można było święcić święte świętych. W Nowym Testamencie można okadzać człowieka, bo nosi w sobie samego Boga. To my jesteśmy tą świątynią niezniszczalną, w której zamieszkał Bóg. Każdy z nas nosi w sobie obraz Boga. I życie duchowe polega na odgadywaniu tego obrazu, na wniknięciu w ten obraz, na zobaczeniu tej ikony, że nie jestem tylko tym człowiekiem, którego widać w lustrze, ale że w Chrystusie, prawdziwym lustrze, mogę zobaczyć siebie głębiej, mogę spotkać się ze sobą prawdziwiej, głębiej. Tam, gdzie jest Chrystus, tam bardziej jest człowiek, tam człowiek bardziej się spotyka ze sobą, może siebie odgadnąć. I całe życie duchowe polega na tym, żeby wpatrywać się w Chrystusa i w Chrystusie dostrzec siebie i dostrzec także Ojca, a w Ojcu siebie. Św. ?Nil z Synaju - to jest taki wschodni święty - mówi, że z tego względu że człowiek jest ikoną Boga, trzeba zawsze oceniać drugiego człowieka jako samego Boga. To są bardzo mocne słowa. Bardzo duże konsekwencje z tego wynikają. To znaczy, że każdy człowiek, nawet ten, który mnie denerwuje, wkurza, którego nie akceptuję, z którym się nie zgadzam, że muszę go oceniać jako samego Boga, że w tym człowieku jakoś widać - może są zamazane - ale jednak rysy samego Chrystusa. Św. ?Efren - jeden z największych teologów i poetów syryjskich - wiele śpiewów dominikańskich to jest muzyka komponowana do tekstów św. ?Efrena - w jednym ze swych kazań mówi: "Obyśmy przez duchowe piękno, jakie nawet w naszej śmiertelnej naturze zaszczepia Twa nieśmiertelna wola, pojąć mogli, do jak wielkiego piękna zostaliśmy powołani". Zostaliśmy powołani do piękna. Oblicze Boga jest piękne i my jesteśmy powołani do tego piękna. Św. Augustyn, w homilii na Pierwszy List św. Jana: "Dusza nasza, bracia, staje się przez nieprawość brzydka. Jeśli zaś kocha Boga, staje się piękna. Jaka miłość czyni nas pięknymi? Bóg jest zawsze piękny i nigdy się nie zmienia. A w jaki sposób staniemy się pięknymi? Przez miłość Tego, który zawsze jest piękny. w tej samej mierze, w jakiej wzrasta miłość, wzrasta i piękność, albowiem miłość jest pięknością duszy".
Teologia ikony jest to więc teologia obrazu, który każdy z nas w sobie nosi, obrazu, który jest piękny. I życie duchowe polega na zobaczeniu tego obrazu Boga w nas i zobaczeniu tego, co w nas najpiękniejsze, najprawdziwsze, najgłębsze. Człowiek jest ikoną Boga i dlatego naturę ludzką można ukazać... I ona także wchodzi w to sacrum. Przedstawienia ludzkie na ikonach zarazem są przedstawieniami świętymi. One wchodzą w tę przestrzeń liturgiczną. To, co wczoraj mówiłem, że każdy nasz gest, gest każdego człowieka, może stać się gestem liturgicznym, jeśli jest dotknięty przez Boga, co dokonuje się przez mój wybór: ja wybieram Boga i każdy mój gest staje się święty, staje się liturgiczny i dlatego wchodzi w tę przestrzeń świętości.
Teraz jeszcze powiem o nauczaniu Soborów. Trzeba wiedzieć, że dziedzictwo ikony to nie jest tylko dziedzictwo wschodnie. Ktoś, kto pojedzie do Włoch, szybko się przekona (czy nawet też w niektórych miejscach w Hiszpanii i we Francji), że sztuka bizantyjska, sztuka ikony, to nie jest tylko sztuka rosyjska czy grecka, ale że jest to dziedzictwo całego Kościoła. Piękne mozaiki w Rzymie pokazują, że to jest wspólne dziedzictwo - w Rawennie, na Sycylii, w Wenecji, w Rzymie. Trzeba też sobie przypomnieć, że kiedy na wschodzie panowała herezja ikonoklazmu, czyli niszczenia ikon, to wszyscy wielcy twórcy ikon uciekali na zachód pod płaszcz papieża i papież był głównym mecenasem, który chronił i rozwijał teologię ikony. W tej chwili nie pamiętam imienia tego papieża. To był któryś Grzegorz. Rzym był ostoją ikony i dlatego w Rzymie jest do dzisiejszego dnia wiele ikon z tamtego czasu. Chociażby najważniejsze przedstawienie Maryi dlaWłoch ów - Santa Maria Magiore Populis Romani, czyli Matka ludu rzymskiego, czczona w bazylice Santa Maria Magiore, to główna ikona Rzymu. Tak jak dla nas najważniejsza jest ikona jasnogórska, tak dla Włochów jest ta ikona Populis Romani. Mówię o tym, żeby pokazać, że ikona to jest dziedzictwo całego chrześcijaństwa, że to nie jest tylko dziedzictwo wschodu. Dlatego obecny papież bardzo często odwołuje się do ikony. Na przykład, gdy pisze adhortację do osób konsekrowanych, to cała adhortacja jest jakby kontemplacją ikony Przemienienia. Papież bardzo często odwołuje się do ikon. Tam, gdzie pojawia się papież, coraz częściej też pojawiają się ikony. Papież jakby wyczuwa, że to jest wspólne dziedzictwo, a że jest to wspólne dziedzictwo, to nie trzeba tu wielkiej dyskusji. Zacytuję Sobór Nicejski II, rok 787. Jest to Sobór ekumeniczny jeszcze przed podziałem Kościoła. Wiemy, że rozdzielenie Kościoła nastąpiło w XI wieku - 1054. Po Soborze Nicejskim więc Kościół jeszcze przez prawie 300 lat nie był podzielony. I tak czytamy w Dekrecie Wiary tego Soboru: "Krótko mówiąc, zachowujemy nienaruszoną całą przekazaną Tradycję Kościoła, zarówno pisaną, jak i nie pisaną. Jednym z elementów tej Tradycji jest malowanie wizerunków na obrazach w ten sposób, by obraz był zgodny z przekazem podanym przez Ewangelię, aby te wizerunki potwierdzały, że Słowo Boże naprawdę było człowiekiem, a nie wytworem fantazji i abyśmy mieli z tego korzystać utwierdzając się w wierze. Albowiem wizerunek i rzecz, którą wyobraża, wskazują na siebie nawzajem i stanowią niedwuznacznie swoje odzwierciedlenie". To znaczy, że kiedy patrzę chociażby na wyobrażenie Chrystusa, to nie spotykam się z samą istotą Boga, ale ten wizerunek mnie odwołuje do istoty Pana Boga. Dlatego nie oddajemy czci desce, ale Temu, kto jakby ukrywa się pod tą deską. Ta deska na coś wskazuje. Przez analogię, jeżeli kocham kogoś, noszę na przykład zdjęcie swojej matki w portfelu, to wiadomo, że ja nie czczę tego zdjęcia, tylko ja czczę tę osobę, którą ono ukazuje. To jest oczywiście przez analogię, bo ikona jest czymś więcej, niż fotografia. Ikona jest uświęcona. Ikonę się okadza. Przed ikoną się człowiek kłania. Ikona w tradycji wschodniej zajmuje takie samo miejsce, jak Ewangelia, jak krzyż. I dalej jeszcze Dekret Wiary Soboru Nicejskiego: "W ten sposób, postępując jakby królewską drogą za nauką naszych świętych Ojców, za Tradycją Kościoła katolickiego - wiemy przecież, że ... przebywa Duch Święty - orzekamy z całą dokładnością i z troską o wiarę, że przedmiotem kultu powinny być nie tylko wizerunki drogocennego i ożywiającego krzyża, lecz także samo czcigodne i święte obrazy malowane, ułożone w mozaikę lub wykonane innym sposobem, które umieszczamy ze czcią w świętych kościołach Bożych - na naczyniach liturgicznych, na szatach, na ścianach czy na desce, w domach i przy drogach. Są one wyobrażeniami naszego Pana Jezusa Chrystusa, Boga i Zbawiciela, niepokalanej Pani naszej Świętej Bożej Rodzicielki i godnych czci aniołów oraz wszystkich świętych i świątobliwych mężów. Im częściej wierni będą patrzeć na ich obrazowe przedstawienie, tym bardziej, oglądając je, będą się zachęcać do wspominania i miłowania pierwowzorów, do oddawania im czci i pokłonu. Nie otacza się ich jednak adoracją, jaka według naszej wiary należy się wyłącznie naturze Bożej. Oddajemy im hołd przez ofiarowanie kadzidła, zapalanie świateł, podobnie jak się to czyni przed wizerunkiem drogocennego i ożywiającego krzyża, przed świętymi Ewangeliami i innymi przedmiotami kultu, jak to było w pobożnym zwyczaju u przodków". Cześć oddawana wizerunkowi przechodzi na prototyp, czyli nie oddajemy czci ikonie, ale temu, co ta ikona przedstawia, do czego nas odwołuje, do czego nas zaprasza, bo ikona nas zaprasza. To jest nauczanie Soboru Nicejskiego. Oczywiście wszystkie pozostałe Sobory, między innymi Sobór Trydencki, potwierdzają tę naukę i potwierdza ją także Katechizm Kościoła Katolickiego: "Święty obraz, ikona liturgiczna, przedstawia przede wszystkim Chrystusa. Nie można ... przedstawiać niewidzialnego i niepojętego Boga. Dopiero wcielenie Syna Bożego zapoczątkowało ową ekonomię obrazu". I tutaj jest zacytowany św. Jan damasce ński: "Niegdyś Bóg, który nie miał ciała ani twarzy, nie mógł być absolutnie przedstawiony na obrazie. Ale teraz, gdy ukazał się nam w ciele i żył wśród ludzi, mogę przedstawić na obrazie to, co zobaczyłem z Boga. Z odsłoniętym obliczem kontemplujemy chwałę Pana". I dalej katechizm: "Ikonografia chrześcijańska za pośrednictwem obrazu wyraża orędzie ewangeliczne, które Pismo Święte opisuje za pośrednictwem słów. Obraz i słowo wyjaśniają się wzajemnie". A więc ikona spełnia tę samą rolę, co Ewangelia, tylko że w inny sposób. Odwołuje się do naszych zmysłów, a nasze zmysły także mają być uświęcone i one także uczestniczą w drodze do zbawienia. Człowiek nie tylko duchowo idzie do Pana Boga, ale także idzie za pośrednictwem swojego ciała, zmysłów, całej psychiki. Cały człowiek idzie do Pana Boga.
"Piękno i kolor obrazów pobudzają moją modlitwę. Jest to święto dla moich oczu, podobnie jak widok natury pobudza me serce do oddawania chwały Bogu. Kontemplacja świętych obrazów połączona z medytacją słowa Bożego i śpiewem...
Teraz chciałbym trochę powiedzieć na temat: ikona a Liturgia. Naprawdę nie można sobie wyobrazić ikony bez Liturgii. Ikona jest stworzona dla Liturgii. Dlatego ten, kto ją tworzy, nie jest artystą, ale jest kapłanem. W tradycji wschodniej mówi się, że każdy piszący ikonę uczestniczy w kapłaństwie. Dlatego też twórcy ikon nigdy się nie podpisywali pod ikonami. Jeśli dzisiaj widzimy, że niektórzy - zwłaszcza w Polsce teraz jest taka moda na ikony czy pseudoikony - to prawdziwą ikonę od pseudoikony można między innymi poznać dwóch rzeczah. Po pierwsze, że często pseudoartyści czy pseudotwórcy ikon podpisują się i druga rzecz, że próbują "podstarzać" ikonę. Mam taką znajomą w Poznaniu, która jest prawosławna, skończyła akademię sztuk plastycznych. Kiedyś chciała wejść we współpracę z taką pracownią. No ale oni jej powiedzieli: "Ma pani jeden dzień na namalowanie ikony. Wie pani, tutaj podciąć, tam trzeba trochę pod ogień, trochę tam złotolem przelecieć". Ona mówi: "Nie mogłam się na coś takiego zgodzić". Ikona jest stworzona dla Liturgii. Dlatego artysta ukrywa się. Tak jak kapłan, który sprawuje Liturgię, musi się w jakiś sposób ukrywać za tą Liturgią, nie jest najważniejszy dla Liturgii, musi pokornie ją odprawiać tak, żeby na sobie nie koncentrował, ale na Chrystusie, odwoływał do Chrystusa, tak twórca ikony nie koncentruje na swojej zdolności, ale odwołuje nas, przyprowadza nas do Chrystusa. Jego powołanie jest powołaniem duchowym i prowadzi nas do Pana Jezusa. Przyczynić się do naszego nawrócenia - taki jest główny cel tego, kto pisze ikonę. On jest kapłanem. Wychowuje nas do wiary poprzez ikonę. Dlatego ikona nie jest tylko wydarzeniem estetycznym, ale jest wydarzeniem duchowym. To jest rzecz duchowa. Dlatego też często ikony się nie rozwijały, bo nie o to chodziło, żeby była coraz lepsza technika, chociaż jakaś tam technika się oczywiście zmieniała. Jeśli porównamy pierwsze ikony z ikoną na przykład Rublowa, to widać pewną drogę, którą ikona przeszła. Ale nie jest to zmiana techniki, dlatego że nie to jest najważniejsze. Ikona żyje w przestrzeni Liturgii, ikona nie żyje poza Liturgią. W muzeum ikona jest martwa. Oczywiście niekiedy jest tak, że muzea chronią ikony. Jest takie duże muzeum w Szamotułach pod Poznaniem. Większość ikon to są ikony, które pochodzą z przemytu, to znaczy które zarekwirowano na granicy polsko-niemieckiej. Na szczęście. Ale ikona żyje i przemawia w świątyni. Nawet jeżeli jest to świątynia mojego domu, gdzie ikona zajmuje jakieś święte miejsce, że ma wydzielone jakieś miejsce, że nie jest powieszona ze snobizmu: przyjdą sąsiedzi, przyjdą znajomi, pokażę im jakąś wspaniałą ikonę - tylko że ikona musi mieć swoje miejsce, gdzie ja rzeczywiście spotykam się z Bogiem, jakieś wydzielone miejsce, gdzie tej ikonie będzie oddana cześć, gdzie będzie się dokonywała Liturgia, czyli ciąg dalszy tej boskiej Liturgii, która ma miejsce w świątyni. Dlatego też w świątyni ikony nie są porozstawiane byle gdzie, tylko jest pewien porządek. Liturgia jest wspólnym czynem, wspólnym czynem świętych, aniołów i nas żyjących, to jest pewne wydarzenie, które się dokonuje. I każdy tam ma swoje miejsce. Kapłan wie, gdzie ma stać, świeccy wiedzą, gdzie mają stać, święci na ikonach też wiedzą, gdzie mają swoje miejsce, aniołowie też mają swoje miejsce, i wszyscy święci, których nie widzimy. Każdy ma swoje miejsce, jest pewien porządek na Liturgii. Czy przedstawienia mozaikowe, czy przedstawienia pisanych ikon na drewnie, one wszystkie są na właściwych miejscach postawione, powieszone. One mają prowadzić nas do spotkania z Panem Bogiem, nie są przypadkowe. Też ważna rzecz, że ikony nie są obrazami religijnymi, ale obrazami sakralnymi. To jest bardzo ważne rozróżnienie - obraz religijny i obraz sakralny. Obraz sakralny wprowadza nas w tajemnicę, czyli nie bazuje na przeżyciach emocjonalnych, ale na wejściu w prawdy wiary, prawdy dogmatyczne. Dlatego ikony nie przedstawiają jakichś doświadczeń mistycznych, ale przedstawiają dogmaty. Przedstawiają główne święta chrześcijańskie. Na obrazach religijnych często mamy przeżycia jakichś świętych, przeżycia wiernych, ale to jeszcze nie są obrazy sakralne. Niestety na zachodzie, gdzieś od XVI wieku, od Renesansu - jeszcze średniowiecze tego pilnowało, sztuka romańska, sztuka gotycka, żeby sztuka była sakralna w kościołach - od Renesansu zaczęła się pojawiać sztuka religijna, która nie tyle wprowadza w tajemnicę, gdzie nie jest najważniejsza tajemnica, do której jestem zapraszany, tylko ja jestem najważniejszy ze swoimi odczuciami: co ja przeżywam, co ja czuję. W tej książce jest bardzo pięknie pokazane, jaką drogę przeszła ikona, a jaką przeszło malarstwo zachodnie. Obraz religijny bazuje bardziej na moich emocjach: co ja czuję, co ja przeżywam, jakieś estetyczne doznania. Dlatego rozwija się ono według kanonu sztuki świeckiej. Ikona nie bazuje na uczuciach, ale wprowadza mnie w prawdę, do prawdy, prawdy obiektywnej, do prawdy o Bogu, prawdy o zbawieniu. Ikona przedstawia dogmaty, mówiąc krótko. Przedstawia główne święta, a nie moje przeżycia. Dlatego trzeba pamiętać o tym rozróżnieniu między sztuką religijną a sztuką sakralną. Sztuka sakralna wprowadza nas w tajemnicę, wprowadza nas - można powiedzieć krótko - w Credo, wyznanie wiary. Po mału wchodzimy w wyznanie wiary, stykając się z ikoną.
Może teraz kilka słów o głównych ikonach. Jest 12 głównych ikon najważniejszych w Tradycji: 4 maryjne - Narodzenie Dziewicy Maryi, Ofiarowanie Maryi w Świątyni, Zwiastowanie, Zaśnięcie; 6 świąt Chrystusa - Narodzenie Chrystusa, Ofiarowanie Jezusa w Świątyni, Teofania czyli chrzest, Przemienienie, wjazd do Jerozolimy, Wniebowstąpienie; i jeszcze 2 święta - Pięćdziesiątnica i Podwyższenie Krzyża. Wszystkie inne ikony to są jakby pochodne tych głównych świąt, dwunastu głównych świąt, obecnych zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie.
Teraz może coś o ikonostasie. Ikonostas czyli brama do nieba. Ona, patrząc po ludzku, zasłania to, co dzieje się przy ołtarzu, ale tak naprawdę to ikonostas odsłania, on nas do czegoś wprowadza. Na tych wszystkich ikonach jest dokładnie przedstawione to, co dzieje się za ikonostasem, co dzieje się w tej przestrzeni niewidzialnej dla nas. Ikonostas pokazuje, że jest ta rzeczywistość, której ja nie widzę, ale do której zarazem jestem zaproszony. Jest taki bardzo piękny tekst w książce Turczyńskiego na temat tego, jak należy się zachować przed ikoną. Dałem ten tekst jako motto w moim artykule, który był na stronie internetowej "Szkoły Wiary": "Niechaj przeto nikt nie staje przed ikoną, jeśli zamierza co innego, niż znaleźć się po drugiej stronie tego świata, lub jeśli trwoży go nazbyt skupiona cisza. Tam, po niewidzialnej stronie, można - pokonując trud rozumienia siebie - zrozumieć niepojętą treść życia. Oto okno, które otwiera szansę porozumienia się ze sobą samym, z kimś, kto jest w tobie, czy inaczej, niźli sądzisz, że jesteś w sobie. Tam przestrzeń dla tych, co wybierają tylko to, co niemożliwe, nieosiągalne i niewytłumaczalne". Ikona jest oknem, przez które ja patrzę, patrzę na inną rzeczywistość. Ikona, patrząc po ludzku, zasłania, ale patrząc oczyma duchowymi, oczyma serca, oczyma wiary, ikony mnie wprowadzają. Główny układ ikonostasu: mamy bardzo wiele układów ikonostasu, zajmę się tym najbardziej klasycznym. Zaczniemy od bramy. Brama, która wprowadza nas do prezbiterium, do apsydy: na tym obrazie przedstawionych jest zawsze czterech Ewangelistów, powyżej scena Zwiastowania. Niekiedy też mogą być przedstawieni dwaj twórcy Liturgii wschodnich, bizantyjskich - św. Jan Chryzostom i św. Bazyli Wielki. Po prawej stronie jest ikona Matki Bożej - hodegetria, czyli wskazująca drogę, czyli taki układ Maryi, jaki mamy w przypadku ikony jasnogórskiej: Dzieciątko Jezus jest na ramieniu Maryi i Maryja prawą ręką wskazuje na Chrystusa. Ta, która wskazuje drogę. Drogą jest Chrystus. Maryja wskazuje na Chrystusa. Po przeciwnej stronie jest Chrystus Pantokrator, Chrystus, który jedną ręką błogosławi, a w drugiej ręce trzyma Ewangelię, czyli daje nam Ewangelię, Księgę życia, a z drugiej strony nas błogosławi. Bez Jego błogosławieństwa ta Księga jest dla nas zamknięta. Bez łaski ta Księga jest zamknięta. Dalej jest dwóch archaniołów. Archanioł Gabriel jest po przeciwnej stronie w stosunku do Maryi, żeby jakby powtórzyć znowu tajemnicę Zwiastowania. A po stronie Maryi jest archanioł Michał. Na samych brzegach tego pierwszego poziomu, gdzie są drzwi, na samym końcu najczęściej są przedstawieni patronowie świątyni. W przypadku świątyni, dla której malował Rublow - nie wiem, czy to była bazylika - świątynia pod wezwaniem Trójcy Świętej, więc ta ikona główna, miejscowa, to była właśnie ikona Trójcy Świętej. Jeżeli to jest świątynia poświęcona Matce Bożej, to będzie jakaś ikona Matki Bożej. Jeżeli to będzie świątynia pod wezwaniem św. Mikołaja, to będzie św. Mikołaj. Drugi poziom, ponad drzwiami, w samym centrum jest ikona Deesis, składająca się z trzech postaci: w środku Chrystus Pantokrator - znowu błogosławiący i trzymający Ewangelię - Władca, Pan świata. Często też jest przedstawiany na kopułach. Jeżeli w świątyni jest kopuła, to na przykład w jednej z najpiękniejszych świątyń chrześcijańskich w ... w Konstantynopolu, w dzisiejszym Stambule, tam jest bardzo piękna mozaika Chrystusa Pantokratora, Także we wszystkich kopułach bazyliki św. Marka w Wenecji. Po prawej i po lewej stronie Chrystusa jest św. Jan Chrzciciel, który jest w pozycji pokłonu wobec Jezusa i wskazuje rękami: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata". Jan Chrzciciel, który jest mistrzem, który swoich uczniów podprowadza dalej. Szli za nim, a teraz im mówi: "Pójdźcie dalej. oto Baranek Boży. Teraz idźcie za Jezusem". Jan Chrzciciel kłania się, oddaje cześć Władcy, Pantokratorowi, a zarazem wskazuje drogę. Po drugiej stronie jest Maryja, która także jest w pozycji pokłonu: "Zróbcie, cokolwiek wam powie". Tutaj podstawia się tekst z Kany Galilejskiej: "Zróbcie, cokolwiek wam powie Syn". Maryja wskazuje na Jezusa. Maryja nigdy nie koncentruje na sobie, zawsze podprowadza do Jezusa. Prawdziwy kult maryjny polega na tym, że w tym kulcie jesteśmy coraz bliżej Pana Jezusa. Maryja prowadzi nas do Jezusa, wskazuje na Jezusa. I to jest ta ikona Deesis. Niekiedy jest pokazana na jednej ikonie. Główny motyw tejże ikony to jest Chrystus, Jan Chrzciciel i Maryja. Kolejne postacie przy Deesis to są dwaj aniołowie, św. Piotr i św. Paweł na tym samym poziomie i dalej - Ojcowie Kościoła, najczęściej św. Bazyli Wielki, św. Grzegorz Teolog, św. Atanazy i św. Jan Chryzostom. To są główni czterej Ojcowie Kościoła wschodniego. Kolejny poziom to dwanaście świąt, o których już mówiłem. Są ikony ze świętami maryjnymi, świętami dotyczącymi Chrystusa. Kolejny poziom: na samym środku jest Maryja orantka, Maryja z podniesionymi rękoma, która symbolizuje Kościół, który się modli. Jak mówi Sobór Watykański II, Maryja jest ikoną Kościoła. Taki powinien być Kościół, jaka jest Maryja, Maryja, która jest wierna, która się nieustannie modli, trwa na modlitwie, wstawia się za innymi, wstawia się za światem. Maryja orantka jest najczęściej przedstawiana jako znak, czyli w takim kole, ma Syna Bożego. Symbolizuje to wcielenie, że Maryja jest w stanie błogosławionym. Jeszcze nie zrodziła Syna, ale oczekuje na Niego. W takim kole wpisany Syn Boży. Już mieliśmy jeden typ Maryi - Maryja hodegetria, czyli wskazująca drogę. Drugi typ to jest Maryja orantka. Już jak mówimy o typie ikon maryjnych, to kolejna ikona maryjna to jest ?Eleuza, w języku słowiańskim "umilienie", czyli miłosierdzie. W tym przedstawieniu spotykają się dwa oblicza: oblicze Maryi z obliczem Jezusa, przylegają do siebie. Najpiękniejsza ikona ?Eleuza to jest Matka Boża Włodzimierska, gdzie oczy Maryi patrzą na nas, żeby nam przekazać to spojrzenie, które Jezus kieruje na Maryję. Jezus jest najbliżej Maryi, czy Maryja Jezusa. Policzki przylegają do siebie. Jezus wpatruje się w Maryję i Maryja nie zatrzymuje tego spojrzenia dla siebie, ale przekazuje je nam. Czwarty typ głównych przedstawień maryjnych to jest Matka Boża tronująca, siedząca na tronie z Dzieciątkiem. Najczęściej jest przedstawiana też jako Hagia..., czyli Święta Mądrość. Po lewej i po prawej stronie Maryi orantki są święci Starego Testamentu, prorocy, bo w Maryi wypełniły się wszystkie proroctwa. I wszyscy prorocy Starego Testamentu są przedstawieni po bokach Maryi orantki. Na samej górze, ostatni poziom ikonostasu klasycznego, na samym środku, tam, gdzie poniżej mieliśmy drzwi, potem ikona Deesis, potem ikony związane ze świętami, potem była orantka, a na samej górze jest ikona Trójcy Starotestamentalnej. Jest Trójca, czyli trzech aniołów, a po bokach są znowu święci Starego Testamentu, królowie, patriarchowie. Na samej górze wieńczy ikonostas krzyż. Jest albo sam krzyż albo krzyż z Maryją i z Janem, już nie Chrzcicielem, tylko z Janem Apostołem. To jest taki klasyczny ikonostas. Niekiedy na ikonostasie jest jeszcze Ostatnia Wieczerza, ale najczęściej jest ona w absydzie, czyli przed ołtarzem, na ścianie absydy wieńczącej świątynie jest często namalowana Ostatnia Wieczerza.
Teraz główne ikony. O niektórych już powiedziałem: Deesis, ikony maryjne. Może teraz powiem coś o trzech ikonach: ikona Narodzenia, ikona Chrztu Pańskiego i ikona zstąpienia do piekieł. Te trzy ikony łączy jedna rzeczywistość. Już samo Narodzenie kryje w sobie także tajemnicę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. I to nawet teksty liturgiczne zachodnie, kiedy my śpiewamy chorał w naszym zakonie, kiedy śpiewamy teksty liturgiczne Bożego Narodzenia, to już wychwalamy śmierć Chrystusa. To nie jest przypadek, dlatego że narodzenie zapowiada tajemnicę naszego odkupienia, tajemnicę śmierci Chrystusa. I dlatego Chrystus złożony jest do żłóbeczka tak, jakby był włożony do grobu. Żłóbek Jezusa jest włożony do pieczary, która symbolizuje grób Chrystusa. Narodzenie więc już jest zapowiedzią śmierci Chrystusa. Nie starczy czasu, aby wejść w szczegóły. Ikona Chrztu Pańskiego: Chrystus jest także chrzczony jakby w takiej grocie. Chrzest oznacza, że Chrystus wszedł w śmierć, wszedł w konsekwencje naszego grzechu. Chrystus przyjmuje na siebie nasze grzechy, wchodzi w śmierć, bo takie są konsekwencje grzechu. Grzech prowadzi do śmierci. Chrystus, przyjmując na siebie nasze grzechy, konsekwentnie wchodzi w śmierć, w tajemnicę śmierci. Dlatego właśnie ikona chrztu także pokazuje Jezusa w grocie, w grocie, symbolizującej grób Chrystusa. Ikona zstąpienia do piekieł: Chrystus też oczywiście jest w tej grocie śmierci. Jest taki piękny tekst w brewiarzu, w :Liturgii ciemnej jutrzni z Wielkiej Soboty. To jest najpiękniejsze czytanie - homilia starożytnego autora z II wieku - jak Chrystus zstępuje do piekieł: "Adamie, wyjdźmy stąd!" I właśnie na tej ikonie Chrystus podtrzymuje rękę Adama i wyprowadza go z piekieł. Spotykają się ze sobą dwa spojrzenia: spojrzenie Chrystusa i Adama; spojrzenie zwycięskiego Chrystusa i Adama zmęczonego przez grzech i przez śmierć, ale pełnego nadziei. To, co najważniejsze w ikonie, że w ikonie spotykają się dwie twarze: twarz Boga, Chrystusa, i moja twarz. W chrześcijaństwie jest spotkanie. ?Ewdokimow, jeden z największych współczesnych teologów prawosławnych, który wyemigrował po rewolucji październikowej do Francji, pisał, że piekło to jest miejsce, gdzie nie ma drugiego naprzeciwko, gdzie spojrzenia się ze sobą nie krzyżują. Na tym polega piekło, że ja nie mogę zobaczyć drugiego człowieka. Niebo polega na tym, że ja w pełni się spotykam, w pełni wpatruję się w twarz. Ikona jakby prowadzi do spotkania, do spotkania mojego spojrzenia ze spojrzeniem Jezusa. O spojrzeniu, z którym spotkał się Rublow, bardzo pięknie pisze Turczyński w swojej książce "Mistrz niewidzialnej strony", o której już mówiłem. Jest tam bardzo piękny, plastyczny opis. Ikona zstąpienia do piekieł, która pokazuje, że Chrystus poszedł na same krańce. Odwołując się do naszego wczorajszego tematu: często Tradycja wschodnia mówi o zwycięskim Chrystusie, który zstępuje do piekieł, ale zstąpienie do piekieł jest zstąpieniem do największej ciemności, tam, gdzie człowiek jest bez Boga, gdzie człowiek jest sam. O tej prawdzie pisze św. Piotr w swoim Liście, że nawet poszedł do duchów niegdyś niepokornych, niegdyś nieposłusznych. Chrystus wchodzi w największą ciemność, tam, gdzie człowiek jest pozbawiony Boga, tam Chrystus wszedł i solidaryzuje się z tymi ludźmi. A zarazem Jego miłość wyprowadza z tej ciemności. Chrystus doświadczył tej ciemności, ale zarazem jest światłością. I tu kolejny temat, który pojawia się na ikonach: światłość. Wszystkie ikony - jeżeli są na to środki - są otoczone światłem złota. To złoto symbolizuje wcielenie, że wcielenie przynosi światło, że Chrystus jest światłem. Słońce z wysoka wschodzące. Dlatego chrześcijanie modlą się na wschód. Bazyliki i świątynie były orientowane na wschód. Chrześcijanin patrzy na wschód. Chrześcijanin patrzy na wschód, bo ze wschodu przychodzi Chrystus oczywiście w symboliczny sposób. Z każdej strony może przyjść. Tam, gdzie się Go nie spodziewamy, tam może się pojawić w naszym życiu. Ale właśnie Chrystus to z wysoka wschodzące słońce, bo słońce przychodzi ze wschodu. Chrystus jest słońcem i to Chrystus rozświetla wszystkie ikony. Nawet jeżeli na jakiejś ikonie nie ma Chrystusa, to ta ikona jest rozświetlona przez światłość, która pochodzi od Chrystusa. Ci święci są rozświetleni przez Chrystusa. Tu mamy dużo ikon bardzo starych, one są zniszczone, już nie widać tego światła, ale prawdziwa ikona, taka dopiero co napisana szokuje światłością, szokuje swoim złotem. I to nie jest złoto, które ma symbolizować bogactwo czy hojność tych, którzy tworzą te ikony, tylko ono symbolizuje wcielenie, tajemnicę wcielenia: Chrystus, który wszystko rozświetla. Tam, gdzie jest Chrystus, tam jest światłość, tam Chrystus pokonuje nasze ciemności. On, który zajaśniał na naszym obliczu, byśmy mogli poznać oblicze Jego samego, oblicze światłości, która wyzwala, spojrzenie, które wyzwala, które ratuje, które nas odkupiło.
Teraz coś jeszcze o technice pisania ikon. Mówiłem już o tym, który tworzy ikonę. On jest kapłanem, a nie artystą, dlatego nie podpisuje się pod ikoną. Bardzo dużo się modli i pości, zanim napisze jakąś ikonę. Bardzo ważne jest, żeby z pokorą podchodził do swojego powołania. Pisanie ikon to jest powołanie. Kiedy patrzymy na ... dominikańskiego malarza czy na Rublowa, to widzimy, że to jest powołanie a nie kaprys, i że oni bardzo pokornie do tego podchodzą, że oni ukrywają się za tym, co tworzą. Artysta nie zna przepisu na arcydzieło, tak jak mistyk nie ma prostej recepty na widzenie. To jest właśnie pokorne podejście. "A przecież Kościół, jeśli ma nadal nawracać i uczłowieczać świat, jak może odrzucać z Liturgii piękno, tak mocno splecione zmiłością, a także ze wspaniałością zmartwychwstania? Kościół nie może zapomnieć, że jest ojczyzną piękna prawdziwego, bez którego świat stanie się początkiem piekła". Artysta ukazuje piękno, ale piękno duchowe, piękno, które pochodzi od Chrystusa. Powołaniem czy charyzmatem powierzonym przez Kościół ikonografom, czyli tym, którzy piszą ikony, jest zatem być artystą uczestniczącym w powszechnym kapłaństwie i sprawującym swą własną Liturgię. Nigdy nie odnajdzie on swego kapłaństwa inaczej, jak spełniając sakrament teofaniczny, rysując, rzeźbiąc i opiewając imię, w którym Bóg czyni swe mieszkanie.
Teraz może już o samej ikonie, jak ona jest tworzona. Ikony pisane na deskach: przede wszystkim deska musi być z drzewa trwałego, takiego, które się nie rozsypie. Na pewno nie może to być drzewo sosnowe, musi to być drzewo trwałe. Na desce, która jest bardzo dobrze oszlifowana, kładzie się tak zwany lewkas, czyli podkład z kredy, gipsu i kleju. Nakłada się conajmniej siedem warstw bardzo cienkich. Jak jedna warstwa już się ugruntuje i wyschnie, kładzie się następną. Dopiero na tym lewkasie - jeszcze się gładzi tę powierzchnię najczęściej skórką od chleba - potem zaczyna się ołówkiem kreślić pewne rysy tejże ikony. Następnie nakłada się złoto, to złoto, które symbolizuje wcielenie. Dopiero potem maluje się czy - dokładnie mówiąc - pisze się postacie. Tutaj są różne techniki. Najbardziej klasyczna, że zaczyna się od szat, od rąk, a dopiero na samym końcu tworzy się twarz. To całkiem inna technika, niż w przypadku techniki, która pojawia się od Renesansu, czyli najpierw ciemne barwy, a dopiero potem jasne. Najbardziej ciemne kolory farby muszą być pochodzenia naturalnego. Dziś jest o to coraz trudniej. Najpierw więc ciemne warstwy i potem coraz jaśniejsze, coraz jaśniejsze i na końcu, w przypadku twarzy, są białe kreski. Symbolizują one światłość wcielenia, światłość przemienienia, światłość przebóstwienia. To nie jest światło, które pochodzi od tej postaci, która jest ofiarowana. W przypadku Chrystusa to jest Jego własna światłość. W przypadku świętych jest to światło, które symbolizuje człowieka przebóstwionego, człowieka uświęconego przez Pana Boga. Oczy najczęściej są bardzo małe, bo one nie patrzą na świat, nie potrzebują takiego ostrego widzenia tej rzeczywistości, w której się znajdujemy, dlatego że one mają uchwycić świat duchowy, a nie świat zewnętrzny. Najczęściej czoło jest wysokie. Symbolizuje ono kontemplacyjne trwanie na modlitwie. My, gdy mówimy o kontemplacji i modlitwie, to najczęściej mówimy o swoich uczuciach. Natomiast starożytne spojrzenie polega na tym, że umysł kontempluje Pana Boga. Rozum i wiara - jak mówi papież w "Fides et ratio". Odnosimy się do Pana Boga za pomocą wiary i rozumu. Rozum też uczestniczy w kontemplacji, bo jest to dar Boga. Maleńkie usta, które nie są nastawione na spożywanie pokarmu, ale na pocałunek miłości i przyjęcie Eucharystii. Duże uszy, które są nastawione na słuchanie słowa Bożego: "Słuchaj, Izraelu".
Można by jeszcze bardzo dużo mówić, ale niestety czas każe nam zakończyć.
w maju 2003
[powrót]
|